Wiem, wiem... Miałam pisać częściej... A tu nic :( Nieładnie, oj nieładnie...
Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać tylko jedno słowo: GRUDZIEŃ
W tym, a właściwie już w zeszłym roku słowo grudzień stało się dla mnie synonimem twórczej karuzeli. Wsiadłam na nią dwa tygodnie przed Mikołajkami i zsiadłam dopiero w Wigilię. To wszystko Wasza zasługa, to własnie dzięki Wam do pracowni Colorico codziennie napływały nowe zlecenia. Wiele zleceń... Jak zwykle wiele wyzwań... Wspaniale :) A teraz przesyłacie te wszystkie cudowne słowa, komplementy i zdjęcia uśmiechniętych maluszków, ściskających uszyte przeze mnie rzeczy. Dziękuję:)
Aby nadrobić zaległości i pochwalić się tym co dzięki Waszym inspiracjom stworzyłam w pracowni Colorico, uroczyście obiecuję codziennie wieczorem wrzucać uszyte i wyhaftowane w świątecznym okresie cudowności.
Zaczynamy od pewnej szalonej gromadki :)
Żeby było ciekawiej, dodam, że jeden z przedstawionych osobników wyemigrował do Holandii, inny (który nie załapał się na rodzinne zdjęcie) zadomowił się już w Irlandii. Jeżyki są bardzo ciekawe świata i chętnie odwiedzają nowe miejsca. Już niedługo pokażę Wam jak daleko mogą zawędrować na swoich krótkich łapkach (a czasem na gapę w czyimś plecaku lub walizce)! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz